„Jasny się promień pięknie światu darzy,
„Przy nim w najmilszéj wzrok zapuszczę twarzy.
„Lecz stój; — o katuszo!
„Lecz zważ; — biédna duszo,
„Straszne to widziadło.
„Oczy, czy widzicie?
„Jakże to wypadło?
„Kiciu, drogie życie!
„Twoj płaszcz nie znoszony
„Jakże w krwi zbroczony?
„Chodźcie wściekłe jędze!
„Piekło chodź z odmętu!
„Przetnij nić i przędze,
„Skrusz, stłucz, zburz do szczętu.
To uniesienie i śmierć drogiego przyjaciela ledwie człowieka smutnym nie czynią.
Prawdziwie żal mi jego.
„Na co natura postać lwią stworzyła,
„Kiedy rozdarta od lwa najmiléjsza?
„Która jest, — raczéj, była najpiękniejsza,
„Jaka kochała, żyła i patrzyła.
„Lać łzy ciurkiem, oczy!
„Niechaj miecz się zbroczy
„Czyniąc w piersiach krwawy znak;
„Znak w lewéj zioberce,
„Gdzie tnie hopki serce: —
„Tak umiéram, tak, tak, tak.