Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/55

Ta strona została przepisana.
45
AKT PIERWSZY.

W kwiecie mojego grzéchu zerwany,
Bez kommunii, niespowiadany,
Świętym olejem nienamaszczony,
Cez obrachunku na sąd posłany,
Mając na głowie wszystkie me grzéchy; —
O jak okropnie, o jak niegodnie!
Gdy cię natura ku mnie rozczula,
Nie cierp bezbożnéj, podłéj uciechy,
Która się gnieździ tak kazirodnie
W łożu twojego ojca i króla.
Ale jakkolwiek powściągniesz zbrodnie,
Nie plam twéj duszy w żadnym zamiarze
Przeciwko matce; Bóg niech ją karze
I ten sumienia bodziec ciernisty,
Co dręczy łono jej bez przestanku.
Żegnam cię wreście! — Robak ognisty
Już mi zwiastuje przyjście poranku,
Który na wschodzie świeci się skromnie:
Żegnam cię, żegnam! pamiętaj o mnie.

HAMLET.

Nieba zastępy! ziemio! co jeszcze!
Dodać-li piekło? — fe! — ścichnij serce;
Nic starzéjcie się nerwy w téj dobie,
Lecz się natężcie! — Pomnieć o tobie?
Tak, biedny Duchu, póki w téj głowie
Choć pomieszanéj wir ten nie zmęci
Mojéj pamięci. Pomnieć o tobie?
Tak, wygluzuję z karty pamięci
Błahe, namiętne wszelkie wspomnienie,
Wszystko com czytał, wszelkie wrażenie,