Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/75

Ta strona została przepisana.
65
AKT DRUGI.
KRÓL.

Jak ci się zdaje?

KROLOWA.

Bardzo być może.

POLONIUSZ.

Byłoż to kiedy, (chciałbym to wiedziéć),
Gdy z upewnieniem rzekłem, że tak,
Aby, inaczéj stało się?

KRÓL.

Nie.

POLONIUSZ, pokazując na głowę i ramiona.

Rozdzielże to z tém jeśli inaczéj:
Byle sprzyjały okoliczności
Prawdę wynajdę kędy się kryje,
Choćby się w środku ziemi ukryła.

KRÓL.

Jakże się o tém lepiéj przekonać?

POLONIUSZ.

Wiecie, że często zwykł po galeryi
Cztéry godziny chodzić.

KRÓLOWA.

To prawda.

POLONIUSZ.

Wtedy do niego wyszlę me dziécie;
Państwo się skryją za to obicie;
Zważcie spotkanie; gdy jéj nie kocha,
I do szaleństwa nie z tego przyszedł,
Nie być mi w rządzie twym pomocnikiem,
Ale karczmarzem lub powoźnikiem.

KRÓL.

Dobrze, doświadczym.

(Wchodzi Hamlet czytając).