Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/83

Ta strona została przepisana.
73
AKT DRUGI.
HAMLET.

Grającego rolę króla mile powitam; jego królewska mość odbierze hołd odemnie: awanturniczy rycerz użyje do woli swego rapiru i tarczy: kochanek nie będzie wzdychał gratis: humorzysta dokończy w pokoju swoję rolę: błazen pobudzi do śmiechu mających łaskotliwe płuca; a panienka najswobodniéj odkryje swe myśli, albo w tym celu użyje wierszów. — Co to za aktorowie?

ROZENKRANC.

Ci sami, których xiąże dawniéj lubił, drammatyści z miasta.

HAMLET.

Jakże przyszło do tego, że teraz koczują? Obranie stałego pomieszkania daleko lepszą byłoby drogą do ich sławy i zysku.

ROZENKRANC.

Sądzę ze mieli w tém na przeszkodzie nowe postanowienia.

HAMLET.

Czy używają téj saméj sławy, jaką mieli za mego pobytu w mieście? Czy są tyleż uczęszczani?

ROZENKRANC.

Nie, wcale nie.

HAMLET.

Skądże to pochodzi? Czy poczynają rdzewiéć?

ROZENKRANC.

Bynajmniéj, zawsze przez swoje usiłowanie utrzymują się w jednakowym stanie; ale tam się znajduje gniazdo dzieci[1], maleńkich piskląt, którzy wrzeszczą na całe

  1. To się odnosi do młodych śpiewaków S. Pawła, którzy odciągali publiczność od teatru, w którym był Shakspeare.