„Wiatry bez mowy, a na dolnym globie
„Głucho, ponuro, martwo, jakby w grobie:
„Wtém z błyskawicy ogniem i łoskotem
„Kije dla burzy hasło straszny grzmot.
„Tak znów do dzieła wziął się Pyrrus potem:
„Nigdy Cyklopów nie uderza miot
„Zbroi Marsowéj na czas wieczny kutéj
„Mniéj obojętnie, jak Pyrrusa miecz
„Spadł na Pryama.
„Precz-że, fortuno, nierządnico, precz!
„Wszyscy bogowie w świętym waszym sejmie
„Władzy pozbawcie podłą tę niewiastę,
„Koło jej złamcie i tę krągłą piastę
„Z nieba wyrzućcie na dół, a tak nisko
„Jako szatanów siedlisko.“
Nadto długo.
To samo powie balwierz o pańskiéj brodzie. — Proszę ciebie mów daléj: — Jemu praw jakie śmieszne facecye, albo tłuste powiastki, inaczéj zaśnie: — mów dalej: no, o Hekubie.
„Ktoby to widział, biada! jak królowa
„Prawie pół-naga, a w nieładzie głowa, —“
W nieładzie głowa?
Dobrze, w nieładzie głowa, to dobrze.
„Bosa po gołéj jak biegała ziemi,
„Zdała się pożar gasić łzami swemi;