Idźcie za nim, przyjaciele: jutro będziemy na waszej sztuce. — Słuchaj mię, stary przyjacielu, czy możesz grać zabójstwo Gonzaga.
Mogę xiąże.
Jutro wieczorem przedstawisz tę sztukę. Będziesz-li mógł nauczyć się na pamięć jakich dwanaście albo szesnaście wierszy, co napiszę i umieszczę w téj sztuce. Będziesz-li mógł?
Bardzo dobrze, xiąże.
No, to dobrze. — Idźcie za tym panem; patrzajcie nie szydzić z niego. (Wychodzą Poloniusz i aktorowie). Moi dobrzy przyjaciele (do Rozenkranca i Guildensterna), żegnam was aż do wieczora: jeszcze raz przyjmcie najmilsze powitanie w Elsinorze.
Dobrze, łaskawy xiąże.
Bóg niech prowadzi! — Sam pozostałem.
Com za nikczemnik, podłym niewolnik!
Czyż niepotwornie, kiedy ten aktor
W prostym wymyśle, w śnie namiętności
Zmusił swą duszę do wyobrażeń;
Z jéj poruszenia zbladło mu lice,
Cały zmieszany, we łzach zrzenice,
Głos przerywany, cała postawa
Zgodna z pomysłem. I dla niczego!