Król Rysz. Janie z Gandawy, dojrzałych lat książę,
Czy wierny słowu i danej przysiędze
Przywiodłeś syna, dzielnego Henryka,
Aby powtórzył groźne oskarżenie
Przeciw książęciu Norfolk, Mowbrayowi,
Którego dotąd wysłuchać nie mogłem
Dla spraw nawału?
Jan z Gand. Przywiodłem, mój królu.
Król Rysz. Czyś się przekonał, że to oskarżenie
Nie jest owocem dawnych jego uraz,
Lecz jest wiernego poddanego krokiem,
Przynoszącego jawny dowód zdrady?
Jan z Gand. Ile go mogłem w sprawie tej przeniknąć,
Niebezpieczeństwo grożące ci, panie,
Nie osobista zemsta go natchnęła.
Król Rysz. Więc niech się oba twarz w twarz tu spotkają,
Niechaj się spólnie groźnem zmierzą okiem:
Wysłucham wolnej skargi i obrony.
Oba są dumni, a w gniewu zapale
Głusi jak morze a jak ogień szybcy.
Boling. Mojemu panu, drogiemu królowi,
Niech niebo ześle długie lata szczęścia!
Norfolk. Niech zawsze jutro od dziś będzie lepsze,