Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/114

Ta strona została przepisana.

Lecz nie dość na tem, a skarg moich prawdy
Na jego grzesznym żywocie dowiodę,
On się na życie księcia Gloucester[1] sprzysiągł,
On wrogów jego uwiódł łatwowierność,
I, podle, duszę jego on niewinną
Z potokiem jego krwi czystej wytoczył.
Krew ta dziś woła, jak niegdyś krew Abla,
I z niemych pieczar podziemnych mnie wzywa,
Bym sprawiedliwość i karę wymierzył.
Klnę się też na mych przodków chwałę jasną,
Że lub go pomszczę, lub duszę dam własną.
Król Rysz.  Do jakich szczytów sięga jego zapał!
Tomaszu Norfolk, co na to odpowiesz?
Norfolk.  Odwróć oblicze, królu mój i panie,
Twym uszom rozkaż głuchotę na chwilę,
Aż powiem temu własnej krwi potwarcy,
Jak Bóg i ludzie poczciwi się brzydzą
Podobnym kłamcą.
Król Rysz.  Wiesz o tem, Mowbrayu,
Że są bezstronne oczy me i uszy.
Chociażby moim bratem, choćby nawet
Mego królestwa prawym był dziedzicem,
(Gdy tylko synem mojego jest stryja),
Na berła mego przysięgam powagę.
Najbliższe świętej krwi powinowactwo
Nie dałoby mu wyższości nad tobą,
Ani na jego pociągnęło stronę
Niezłomną stałość mojej prawej duszy.
On mym poddanym tak jak ty, Mowbrayu;
Masz prawo mówić wolno i bez trwogi.
Norfolk.  Więc, Bolingbroku, z głębin twego serca
Kłamiesz, przez gardło twe fałszywe kłamiesz!
Trzy części sumy, którą miałem w ręku,
Zaciągom w Calais wiernie wypłaciłem,
Czwartą zatrzymać król mnie upoważnił
Na umorzenie należnej mi sumy,

  1. Czytaj: Gloster.