Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/139

Ta strona została przepisana.

A myśl wesołą do duszy przywołać.
Królowa.  Przyrzekłam, by się podobać królowi,
Lecz, by się sobie podobać, nie mogę,
Choć nie wiem, jaki przymusza mnie powód
Takiego przyjąć gościa jak jest smutek;
Ten chyba tylko, że się rozłączyłam
Z tak słodkim gościem, jak mój słodki Ryszard.
Lecz mimo tego, ciągle mi się zdaje,
Że smutek jakiś, jeszcze nie powity,
Lecz w łonie matki fortuny dojrzały,
Zbliża się do mnie; cała moja dusza
Drży w swych głębinach, choć nie wie dlaczego.
Coś groźniejszego w boleściach ją nurza
Niż moje gorzkie z królem rozłączenie.
Bushy.  Każdy nasz smutek tysiące ma cieniów,
Z których się każdy smutkiem zda, choć nie jest;
Bo oko smutku, strugą łez olśnione,
Rzecz każdą dzieli na cząstek tysiące,
Jak te obrazy, co naprost widziane
Zdają się tylko linii mięszaniną,
Ale z ukosa kształt biorą i formę;
Tak i ty, pani, gdy patrzysz z ukosa
Na odjazd króla, widzisz smutku formy,
Które ci żalem przepełniają serce,
Chociaż to tylko cień tego, co nie jest.
Odjazdu króla płacz więc tylko, pani;
Nie widzisz innych boleści powodów,
Lub widzisz tylko zwodnem smutku okiem,
I płaczesz, jakby nad rzeczywistością,
Nad wyobraźni swojej mamidłami.
Królowa.  Być może; jednak, w duszy mojej czuję,
Że to tak nie jest; lecz niech co chce będzie,
Smutną hyc muszę, głęboko być smutną,
Choć kształtów myśli mej nie mogę schwycić;
Na nic bolesne wzdryga się ma dusza.
Bushy.  Wierzaj mi, pani, to są przywidzenia.
Królowa.  Nie, nie, bo zwykłym przywidzeń jest ojcem
Miniony smutek, a ze mną tak nie jest,