Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/146

Ta strona została przepisana.

Boling.  Łaskawy stryju —
York.  Ba, ba, skończmy, proszę,
Nie łaskuj łaską, nie stryjaj mi stryjem;
Nie jestem stryjem zdrajcy; słowo łaska
W ustach bez łaski jest mi świętokradztwem.
Powiedz, jak śmiały twe nogi wygnane
Dotknąć się prochu tej angielskiej ziemi?
Jak w jej spokojne zapuścić się łono,
Zagrażać wojną bledniejącym siołom,
I godnym wzgardy grozić jej orężem?
Czyżeś dla tego przybył, że monarcha,
Że pomazaniec boży nieobecny?
Szalony chłopcze, król zawsze jest w Anglii,
W mej wiernej piersi jego władza leży.
Ach, gdybym dzisiaj lat tamtych miał ogień,
W których, z walecznym ojcem twym Gandawą,
Czarnegom Księcia, tego wojny boga,
Z roju tysiąca Francuzów wyzwolił,
Ach, jakże prędko, tą moją prawicą,
Dziś paraliżu związaną niemocą,
Twoje występne skarciłbym zuchwalstwo!
Boling.  Racz mi powiedzieć, łaskawy mój stryju,
Jaki występek, kiedy popełniłem!
York.  Któremu niema równego na ziemi,
Występek buntu i obrzydłej zdrady.
Jesteś wygnańcem, wróciłeś tu przecie,
Nim czas twojego upłynął wygnania,
Przeciw królowi twemu broń podniosłeś.
Boling.  Byłem Herefordem, gdy byłem wygnany,
Dzisiaj do Anglii powrócił Lancaster.
Dostojny stryju, racz na moje krzywdy
Chwilę bezstronnem tylko spojrzeć okiem.
Jesteś mi ojcem, bo twarz mi jest twoja
Żywym obrazem starego Gandawy,
Ach, więc mój ojcze, czy zechcesz pozwolić,
Bym się jak żebrak po ziemi wałęsał,
By prawa moje, aby moje włości
Niesprawiedliwie, gwałtem mi wydarte