Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/148

Ta strona została przepisana.

Zgiąłbym wam karki i zmusił w pokorze
U stóp królewskich błagać przebaczenia.
Dziś, koniecznością zmuszony, oświadczam,
Że w tych zatargach będę neutralnym.
Bądźcie więc zdrowi! chyba że zechcecie
W zamku tym przyjąć na tę noc gościnność.
Boling.  Z ofiary, stryju, chętniebym korzystał;
Lecz muszę raczej prosić, abyś zechciał
Do Bristolskiego ciągnąć ze mną zamku,
W którym, jak mówią, jest Bushy i Bagot
Ze sprzymierzeńców swoich całą szajką,
A ja przysiągłem rozgnieść bez litości
Te gąsiennice rzeczypospolitej.
York.  I to być może, że z wami pociągnę,
Ale mi dajcie do namysłu chwilę,
Bo wstręt uczuwam gwałcić prawa Anglii. —
Witam was teraz jak widz obojętny;
Troski me grzebię w nadziei mogile. (Wychodzą).

SCENA IV.
Obóz w Walii.
(Wchodzą: Salisbury i Kapitan).

Kapitan.  Przez te dni dziesięć, lordzie Salisbury,
Z niemałą tylko mogliśmy trudnością
Spółziomków naszych pod bronią utrzymać;
A gdy od króla nie nadeszły wieści,
Rozpuszczam wojsko. Żegnam cię, milordzie!
Salisbury.  Jeszcze dzień czekaj, wierny Walijczyku;
Całą swą ufność król w tobie pokłada.
Kapitan.  Nie możem czekać. Jak mówią, król umarł.
Wszystkie wawrzyny ziemi naszej uschły,
Stałych gwiazd rojom grożą meteory,
Księżyc na ziemię patrzy zakrwawiony.
Wyschli prorocy wielkie wróżą zmiany,
W smutku bogacze, a hultaje tańczą,
Tamci się boją bogactw swych postradać,