Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/156

Ta strona została przepisana.

W zarozumiałość i sobkostwo rośnie,
Jakby to ciało, w którem duch zamknięty,
Z niespożytego lane było śpiżu;
Lecz gdy się dosyć ubawi aktorem,
Wychodzi sama i koniuszkiem śpilki
Na wskroś przekłuwa zamku tego mury,
I — bądź zdrów, królu! — Nakryjcie więc głowy,
Uroczystemi hołdu oznakami,
Nie urągajcie krwi mojej i ciału;
Zwyczaje, formy, pokłony odrzućcie,
Bo sąd wasz o mnie mylny był do dzisiaj.
Jak wy ból czuję, jak wy żyję chlebem,
I tak przyjaciół, jak wy potrzebuję;
Równego potrzeb wszystkich niewolnika
Możecież jeszcze królem mnie nazywać?
Biskup.  Mądry nie płacze obecnych boleści,
Lecz myśli, jakby boleściom zaradzić.
Bać się, gdy bojaźń ubezwładnia siły,
Jest to słabością swoją wroga wzmacniać,
Własnem szaleństwem przeciw sobie walczyć.
Drżąc, zginiesz; walcząc, co gorszego znajdziesz?
Kto walcząc ginie, ten śmierć śmiercią traci,
Kto drżąc, ten haracz niewolnika płaci.
Aumerle.  Wojsko mojego ojca ci zostało;
Z żywego członka uklej znowu ciało.
Król Rysz.  Słuszne wyrzuty. Idę, Bolingbroku,
Nasz los rozstrzygnąć w krwi naszej potoku.
Chwilowej trwogi uczucie minęło:
Odzyskać swoje, jak łatwe to dzieło!
Gdzie stryj mój, Scroopie? choć chmurne twe czoło,
Daj mi odpowiedź pogodną, wesołą.
Scroop.  Gdy człowiek spojrzy na nieba sklepienia,
Ze stanu nieba stan czasu odgadnie;
Tak poznasz z mego chmurnego spojrzenia,
Ze tylko boleść z moich ust wypadnie.
Jestem oprawcą; powoli, powoli,
Odkładam chwilę mych najgorszych wieści.
Twój się stryj, królu, złączył z Bolingbrokiem;