Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/162

Ta strona została przepisana.

Lub niech mnie grzebią na królewskiej drodze,
Bitym gościńcu, by nogi poddanych
Mogły po króla swego głowie deptać;
Gdy depcą po mem sercu za żywota,
Czemuż po mojej śmierci nie po głowie?
Płaczesz, Aumerlu, czuły mój kuzynie?
Z naszych wzgardzonych łez burza się zbierze,
Nasze westchnienia plon powalą letni,
I głód sprowadzą na kraj zbuntowany.
Lub czy z boleścią naszą igrać mamy,
Łzy lejąc nasze o piękny pójść zakład?
Wciąż je, naprzykład, w jedno miejsce sączyć,
Póki dwóch sobie grobów nie wyżłobim,
A na nich napis: Dwóch spoczywa krewnych
W tych grobach, łzami ócz ich wykopanych?
Czyby to złe nam nie na dobre wyszło?
Lecz widzę, że w mych słowach niema ładu,
A ty, kuzynie, szydzisz sobie ze mnie. —
Potężny książę, lordzie Northumberland,
Jakąż odpowiedź daje król Bolingbroke?
Zechcesz królewska jego mość pozwolić
Żyć Ryszardowi, dopóki nie umrze?
Dajesz mi pokłon — Bolingbroke przyzwala.
Northumb.  Milord cię czeka, królu, w niższym dworcu,
Chce mówić z tobą; czy raczysz doń zstąpić?
Król Rysz.  O! lecę na dół jak niegdyś Faeton
Szkap znarowionych niezdolny hamować.

(Northumberland wraca do Bolingbroka).

Na niższym dworcu; król tam spadnie nisko,
Na sług swych sługę, zdrajców pośmiewisko!
Na dół więc, królu! skoro puszczyk huka,
Tam, gdzie skowronka oko darmo szuka!

(Schodzą z murów).

Boling.  Co król powiedział?
Northumb.  Żal i boleść serca
Szalone słowa do ust mu podają;
Przyjdzie jednakże.

(Schodzą na dół król Ryszard i orszak).