Jak prędko boleść twarz moją strzaskała!
Boling. Cień twej boleści strzaskał cień twej twarzy.
Król Rysz. Powtórz twe słowa. Cień mojej boleści?
Prawda, mój cały smutek w głębiach leży,
A te zewnętrzne boleści oznaki
Są tylko cieniem smutków niewidzialnych,
W milczeniu duszę mękami szarpiących.
Tam treść jest cała. O, dzięki ci, królu,
Za twoją dobroć. Nietylko mi dałeś
Do płaczu powód, lecz mnie nauczyłeś,
Jak go opłakać. O jednę cię jeszcze
Upraszam łaskę, oddalę się potem,
Nigdy cię więcej kłopotać nie będę.
Czy ją otrzymam?
Boling. Mów, piękny kuzynie.
Król Rysz. Piękny kuzynie? Większym jest od króla,
Bo gdym był królem, miałem za pochlebców
Tylko poddanych, dziś, będąc poddanym,
W osobie króla znajduję pochlebcę.
Nie potrzebuję błagać, gdym tak wielki.
Boling. Powiedz przecie, czego żądasz.
Król Rysz. A czy otrzymam?
Boling. Otrzymasz.
Król Rysz. Więc pozwól mi się oddalić.
Boling. Gdzie?
Król Rysz. Gdzie chcesz, bylebym nie widział cię więcej.
Boling. Niech go z was który do Tower zawiedzie.
Król Rysz. Zawiedzie! Wszyscy wy zawodziciele,
Coście urośli na króla upadku.
Boling. Dzień uroczysty naszej koronacyi
W przyszłą jest środę; bądźcie więc gotowi.
Opat. Bolesnej sceny byliśmy świadkami.
Biskup. Ból przyjdzie później; dzieci niezrodzone
Dzień ten uczują, jak z cierni koronę.
Aumerle. Święty kapłanie, nicże już nie zdoła
Hańby tej zetrzeć z angielskiego czoła?