Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/222

Ta strona została przepisana.

Z księżyca rogów, jasny uszczknąć honor,
Lub w głębokościach zanurzyć się morza,
Do których żadna nie dosięgła sonda,
Za włosy honor wyciągnąć tonący,
Byleby zbawca, jeden, bez rywala,
Sam mógł się ubrać w czynu swego chwałę.
Precz! precz mi tylko z chwałą połowiczną!
Worcest.  Roje przywidzeń snują mu się w głowie,
Nie widzi tylko, co widzieć należy. —
Dobry kuzynie, posłuchaj mnie chwilę.
Hotspur.  Przebacz.
Worcest.  Ci sami jeńcy twoi, Szkoci —
Hotspur.  Zatrzymam wszystkich, jak Bóg jest na niebie!
Jednego nawet nie dostanie Szkota,
Choć jeden mógłby duszę jego zbawić.
Zatrzymam wszystkich, na dłoń tę przysięgam.
Worcest.  Gniew cię unosi, nie chcesz mnie wysłuchać.
Jeńców zatrzymasz —
Hotspur.  To jak słońce jasne.
Tak więc wykupić nie chce Mortimera,
O Mortimerze mówić mi zabrania;
Ale go znajdę w śnie pogrążonego,
I wrzasnę w uszy śpiącego: Mortimer!
Nauczę szpaka jedynego słowa:
Mortimer! petem poślę mu go w darze,
Aby mu ciągle gniew jego odświeżał.
Worcest.  Kuzynie, słuchaj, jedno tylko słowo.
Hotspur.  Odtąd jedyną myślą moją będzie
Dręczyć i męczyć tego Bolingbroka,
I księcia Walii, pysznego junaka.
Gdybym nie myślał, że nie miły ojcu,
Któryby chętnie szkodę jego widział,
Sambym go otruł w jakim kuflu piwa.
Worcest.  Bądź zdrów, kuzynie, będę z tobą mówił,
Gdy będziesz w lepszym humorze słuchania.
Northumb.  Z językiem osy, głupcze niecierpliwy,
Niewieścich gniewów buchasz uniesieniem,
Głuchy na słowa, jeśli nie są twoje.