Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/225

Ta strona została przepisana.
AKT DRUGI.
SCENA I.
Rochester. Podworzec karczmy.
(Wchodzi furman z latarnią w ręku).

1 Furman.  Hola! he! Niech wiszę, jeśli to nie czwarta rano. Wóz Dawidowy już nad nowym kominem, a nasz koń jeszcze nie wyładowany. Hej tam, masztalerzu!
Masztalerz  (za sceną). Zaraz, zaraz.
1 Furman.  Proszę cię, Tomaszu, osiodłaj kucyka, a pod łęk włóż trochę siana, bo biedne szkapsko okrutnie odsednione. (Wchodzi drugi furman).
2 Furman.  Groch i bób jak pies tu przemokłe, a to szkapom najkrótsza droga do rupi. Karczma ta przewróciła się do góry nogami od śmierci masztalerza Robina.
1 Furman.  Nieboraczek! Nie miał wesołej godziny od czasu, jak owies podskoczył. To go też zabiło.
2 Furman.  Zdaje mi cię, że na całym londyńskim trakcie nie ma karczmy w pchły bogatszej: tak mnie pokąsały, że jak lin wyglądam.
1 Furman.  Jak lin? Niema w chrześcijaństwie króla lepiej ode mnie pokąsanego od pierwszych kurów.
2 Furman.  Co ty chcesz; nie dają nocników, musi człowiek w komin odlewać; a woda w kominie to czysta pchla ikra.
1 Furman.  Hola, masztalerzu! wyleź na koniec, przybywaj!
2 Furman.  Mam zawieść aż na Charing Cross szynkę i dwa imbierowe korzenie.
1 Furman.  Tam do dyabla! Indyki w moim koszu prawie z głodu pozdychały. Hola, masztalerzu! a bodaj zaraza na cię padła! Czy ty nie masz w głowie oczu? czy słyszeć nie możesz? Jestem huncfot, jeśli to nie równie dobry uczynek głowę ci rozpłatać, jak kufel wychylić.