cie mojego deresza“ naprzód woła, potem odpowiada: „Jakich czternastu“; a godzina później: „bagatela, bagatela“. — A teraz, proszę cię, zawołaj Falstaffa, będę grał rolę lorda Percy, a ten kawał wieprzowiny rolę lady Mortimer, jego żony. Rivo![1] jak mówią pijacy. Zawołaj mi tego brzuchacza, tę kupę łoju.
Poins. Witaj nam, Jasiu, gdzież to bywałeś?
Falstaff. Bodaj zaraza padła na wszystkich tchórzów! bodaj ich dyabli porwali! co daj Boże, amen. Daj mi szklankę kseresu, pachołku. Niż takie życie dłużej prowadzić, wolę robić pończochy, wolę je cerować, zarabiać nawet im pięty. Zaraza na wszystkich tchórzów! Daj mi szklankę kseresu, hultaju. Toć niema już cnoty na ziemi? (pije).
Ks. Henr. Czyś widział kiedy Tytana, miłosnego Tytana, całującego osełkę masła, która roztopiła się w tkliwym uścisku słońca? Jeśli jeszcze nie widziałeś, to patrz teraz na tę bryłę tłustości.
Falstaff. A łotrze! czuję wapno w tym kseresie. Trudno znaleźć w łotrze co innego jak łotrostwo. Ale tchórz gorszy od szklanki wapnistego wina; tchórz, rzecz to paskudna. Idź sobie swoją drogą, stary Jasiu, umieraj kiedy zechcesz, bo jeśli męstwo, uczciwe męstwo, nie zapomniane na powierzchni tej ziemi, to ja jestem śledź wyikrzony. Nie znajdziesz w Anglii trzech uczciwych ludzi nie powieszonych, a jeden z nich utył i starzeje. Dopomóż nam panie! zły to świat, powtarzam. Bodajem się był tkaczem urodził! śpiewałbym psalmy lub co innego. Zaraza na wszystkich tchórzów! raz jeszcze.
Ks. Henr. Co tam, worku wypchany wełną, co tam mruczysz sobie pod nosem?
Falstaff. Królewski syn! Jeśli cię nie wypędzę z twojego królestwa drewnianą szabelką, a nie pogonię przed tobą wszystkich twoich poddanych jak stada dzikich gęsi,
- ↑ Rivo! wykrzyknik pijaków, jak u Greków Evohe!