żyję; tak mi dopomóż Boże, i: bo to tak pewne jak dzień;
Przysięga twoja tak z jedwabiu szyta,
Jakbyś nie wyszła nigdy za Finsbury;[1]
Przysięgaj, Kasiu, jak damie przystoi,
Dobrą przysięgą co gębę napełnia;
A „daję słowo“ i owe przysięgi
Co się z piernika zdają ulepione,
Zostaw kupcowym w aksamitnych, bramach,
I kupcom w szatach niedzielnych. No, śpiewaj.
Lady P. Nie chcę.
Hotspur. To najpewniejszy sposób, żeby uchodzić za krawca lub wychowywacza gilów. — Byle akta były gotowe, za dwie godziny wyruszam; kto chce, proszę za mną.
Glendow. Idźmy. Mój zięciu, tak jesteś leniwy,
Jak jest gorący Percy do wymarszu.
W tej chwili pewno gotowe są akta;
Przyłożym pieczęć, i na koń co prędzej.
Mortimer. Z całego serca. (Wychodzą).
Król Henr. Ustąpcie teraz, bo z książęciem Walii
Chwilę prywatnej rozmowy mieć pragnę;
Nie opuszczajcie jednak murów zamku,
Bo was niedługo będę potrzebował.
Nie wiem, za jakie ciężkie moje grzechy
Bóg w tajemniczych rozrządził wyrokach,
Że z krwi się mojej zrodziła ma chłosta.
Bieg twego życia wierzyć mnie przymusza,
- ↑ Finsbury, byto w XVI wieku ulubionem miejscem przechadzki mieszczan londyńskich.