Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/271

Ta strona została przepisana.

Nie było dla nas tak drogie jak dzisiaj.
Hotspur.  Chory! omdlały! Ta jego choroba
Naszych przedsięwzięć krew najlepszą warzy,
I do obozu naszego przesiąka.
Pisze mi, że to wewnętrzne cierpienia;
Że wszystkich na czas pościągać przyjaciół
Przez posłanników było niepodobna,
Że mu stosowną nie zdało się rzeczą
Sprawę tak wielką, ważną, niebezpieczną,
Z rąk swych wypuszczać, innemu powierzyć;
Jednakże śmiałą przesyła nam radę,
Aby próbować szczęścia z naszą garstką,
Bo niepodobna, mówi, cofnąć kroku,
Gdy niewątpliwie już król wie o wszystkiem.
Co mówisz na to?
Worcest.  Ojca twego słabość
Jest paraliżem dla nas.
Hotspur.  Ciężką raną,
Jakby nam rękę uciął nieprzyjaciel.
Lecz nie, na honor, jego nieobecność
Nie jest tak zgubna jakby się zdawało.
Bo rozważ tylko, byłożby roztropnie
Na jednę kartę skarb nasz cały stawić,
I ryzykować całe nasze mienie
Na hazard jednej, wątpliwej godziny?
Tożbyśmy wrogom naszym pokazali
Naszych nadziei treść całą i duszę,
I kresy naszej fortuny ostatnie.
Douglas.  I ja zupełnie twe podzielam zdanie.
Skoro nam odwód zostaje potężny,
Śmiało możemy tem co tu szafować
W nadziei tego, co nam przyszłość chowa.
Hotspur.  Tam pewny dla nas odwrót i posiłek,
Plac zboru, twierdza, bezpieczne schronienie,
Jeśli na naszych przedsięwzięć dziewictwo
Nieszczęście jakie z dyabłem się sprzysięże.
Worcest.  Wolałbym jednak, by tu był twój ojciec.
Nasz plan subtelny nie cierpi rozdziału;