Pomyślą bowiem ludzie nieświadomi
Powodów jego tu nieobecności,
Że hrabia nasze potępia działania
Przez swoją mądrość i wierność królowi.
Rozważ, jak zdolne takie przypuszczenie
Ostudzić zapał naszego stronnictwa,
W powątpiewanie sprawę naszą poddać.
Wiecie, że pierwsi biorąc się do szabli,
Strzedz się musimy od zbytku rozwagi,
I szczelnie wszystkie pozatykać szpary,
Któremi oko mogłoby rozumu
Rzucić ciekawe swe na nas spojrzenie.
Teraz, twojego ojca nieobecność
Zdziera zasłonę, i w całej nagości
Niebezpieczeństwo stawia nieświadomym,
O którem przody ani się im śniło.
Hotspur. Nazbyt głęboko twoich szukasz wniosków;
Ja znów inaczej tłómaczę tę sprawę:
Widzę, że ojca mego nieobecność
Blask rzuca większy na śmiały nasz zamach,
Lepsze mniemanie u świata nam jedna,
Bo ludzie będą zmuszeni przypuścić,
Że jeśli możem bez jego pomocy
Całej monarchii śmiałe stawić czoło,
To połączeni z jego hufców siłą,
Przewrócim wszystko do góry nogami.
Wszystko więc jeszcze bezpieczne i całe.
Douglas. Jak pragnie serce. Zresztą, w naszej Szkocyi
Nikt jeszcze słowa: trwoga, nie wymówił.
Hotspur. Mój kuzyn, Vernon! Witamy cię z duszy.
Vernon. Daj Boże, aby godne powitania
Wieści me były! Hrabia Westmoreland
Z siedmiotysięczną armią na nas ciągnie,
Z nim Jan Lancaster.
Hotspur. Nic złego; co więcej?
Vernon. Słyszałem także, że i król wyruszył,
Że forsownymi śpieszy tu marszami