Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/278

Ta strona została skorygowana.

Niejeden z naszych w swem chowa cię sercu,
Lecz i ten nawet z zazdrością pogląda
Na twe zasługi, twoje dobre imię,
Widząc, że jego uczuć nie podzielasz,
Że z wrogów jego stanąłeś drużyną.
Blunt.  Uchowaj Boże, bym ją miał opuścić,
Póki, wychodząc za prawości szranki,
Na pomazańca głowę broń wznosicie. —
Teraz z mojego iszczę się poselstwa:
Król się was pyta o skarg waszych powód;
Co was skłoniło, że z łona pokoju
Wywołujecie niezgody straszydło,
A wiernej ziemi dajecie przykłady
Krwawej swawoli? Jeśli kiedykolwiek
Król pan o waszych zapomniał zasługach,
Które, przyznaje, wielkie są i mnogie,
Chce, byście wasze objawili żale,
A wszystko z lichwą spłaci wam natychmiast;
Przytem zupełne ręczy przebaczenie
Wam, i zbłąkanym przez wasze podszepty.
Hotspur.  Król zbyt jest dobry i wie, dobrze wiemy,
Kiedy przyrzekać, kiedy trzeba płacić.
Ojciec mój, stryj mój i ja, na skroń jego
Koronę, którą nosi, włożyliśmy.
Kiedy dwadzieścia sześć lat ledwo liczył,
Nieznany światu, wzgardzony wygnaniec,
Gdy do ojczyzny chyłkiem się przekradał,
Ojciec mój dał mu uczciwe przyjęcie,
Gdy mu się zaklął, że wraca jedynie
O swe się księstwo Lancaster upomnieć,
O swe dziedzictwo i błagać o pokój,
W uczciwych słowach, ze łzą niewinności.
Do głębin serca ojciec mój wzruszony
Pomoc mu przyrzekł i słowa dotrzymał.
Ledwo ujrzeli państwa baronowie,
Że stronę jego trzyma Northumberland,
Mały czy wielki, czapkując pokornie,
Po wsiach i miastach drogę mu zabiegał,