Król Jan. Jak się nazywasz?
Król Jan. Filip byłem chrzczony,
Filip, syn starszy sir Roberta żony.
Król Jan. Weź tego imię, któregoś obrazem.
Klęknij, Filipie, ale powstań większym,
Wstań sir Ryszardem i Plantagenetem.
Król Jan. Daj mi dłoń, bracie po matce kochany,
Mnie ojciec honor, tobie twój dał łany.
Błogosławiony dzień ten i godzina,
Gdy nieobecny Robert spłodził syna.
Eleonora. Plantagenetów jak żywy to obraz!
Babką, mnie odtąd nazywaj, Ryszardzie.
Bękart. Babką z przypadku, ale i cóż z tego?
Nie całkiem prostą, bitą prawa drogą,
Tylko przez okno zamiast przez podwoje.
W nocy wędrują ci co w dzień nie mogą;
Jak bądź złapałeś, co złapałeś, twoje.
Każdy strzał dobry, byle celu dobił:
Jestem kim jestem, mniejsza kto mnie zrobił.
Król Jan. Idź, Faulconbridgeu, proces twój wygrany,
Rycerz bez ziemi oddaje ci łany.
Matko, Ryszardzie, i nas sprawa nagli,
Dalej, bez zwłoki, do Francyi, do żagli!
Bękart. Bądź zdrów! bodajeś zawrze był szczęśliwym,
Boś na świat traktem przyjechał uczciwym.
Wyżej niż przody honorem o stopę,
Niżej niż przody o kilka stóp ziemi.
Dziś mogę zrobić panią lada Kaśkę.
Ktoś mówi: „Dobry wieczór, sir Ryszardzie!“
— „Dziękuję aści“. — A jeśli, na przykład,
Zowię się Jerzy, ja go nazwę Piotrem,
Bo nowy honor nazwisk zapomina.
Byłoby nazbyt grzecznie, zbyt uprzejmie,
Śród takiej zmiany nazwiska pamiętać.
Gość przybył jakiś; więc go z dłubizębem
Proszę do mego dostojnego stołu,
A gdy rycerski mój napcham żołądek,