Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/281

Ta strona została przepisana.

Dworz.  Nie masz powodów lękać się, mój panie,
Wszak jest tam Douglas, jest i lord Mortimer.
Arcybisk.  Mylisz się bardzo, niema Mortimera.
Dworz.  Ale jest Mordake, Vernon, Henryk Percy,
Jest lord Worcester i tłum dzielnej szlachty.
Arcybisk.  Wszystko to prawda, lecz i król z swej strony
Wybór całego zgromadził królestwa;
Z nim książę Walii, z nim jest Jan z Lancaster,
Lord Westmoreland, Blunt nieustraszony,
Współzawodników dzielnych wielka liczba,
Pełnych odwagi, pełnych doświadczenia.
Dworz.  Bądź pewny, panie, znajdą z kim się mierzyć.
Arcybisk.  Tak się spodziewam; lecz wolno się trwożyć,
I na najgorszy przypadek, pośpieszaj.
Jeśli Percemu pośliźnie się noga,
Król nie rozpuści wszystkich swych zaciągów,
Przody nas tutaj odwiedzić zamierza,
O związku bowiem naszym ma wiadomość.
Prosta roztropność wzmocnić się nam radzi.
Więc śpiesz się. Ja też, bez najmniejszej zwłoki,
Rozpiszę listy do innych przyjaciół.
Bądź mi zdrów! Śpiesz się, kochany Michale.

(Wychodzą).




AKT PIĄTY.
SCENA I.
Obóz królewski w blizkości Shrewsbury.
(Wchodzą: król Henryk, książe Henryk, hsiąże Jan z Lancaster, sir Walter Blunt i sir John Falstaff).

Król Henr.  Jak krwawe czoło, z za lesistej góry,
Podnosi słońce! Na te gniewu znaki
Dzień zda się blednąc.