Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/297

Ta strona została uwierzytelniona.
—   263   —

Worcest.  Szedłem za radą mego bezpieczeństwa,
A jestem gotów znieść wszystko cierpliwie,
Co na mnie spadnie konieczności prawem.
Król Henr.  Niech zaraz giną Vernon i Worcester;
O losie innych później postanowim.

(Wychodzą: Worcester i Vernon pod strażą).

Jaki stan boju?
Ks. Henr.  Szlachetny Szkot Douglas,
Widząc zwycięstwo na naszych sztandarach,
Gdy Percy poległ, gdy jego żołnierze
Na skrzydłach trwogi z placu uchodzili,
Odwrócił konia i w śpiesznej ucieczce
Spadając z góry tak ciężko się potłukł,
Że się w pogoni naszych dostał ręce.
Teraz w namiocie moim jeńcem leży,
A ja cię błagam o łaskę tę, królu,
Bym mógł osobą jego rozporządzić.
Król Henr.  Z całego serca.
Ks. Henr.  Idź, bracie mój Janie,
Bądź szlachetnego poselstwa heroldem,
Śpiesz, Douglasowi w mem powiedz imieniu,
Że bez okupu wolność mu powracam.
Dzielności jego ślad na hełmach naszych
Dał mi naukę, jak szanować męstwo
Żyjące w piersiach wrogów nawet naszych.
Król Henr.  Teraz rozdzielić hufce nam wypadnie:
Z Westmorelandem ty, synu mój Janie,
Ku Yorkowi co śpieszniej pociągniesz,
Gdzie Northumberland i Scroop arcybiskup
Zbierają siły i bronić się myślą.
Z tobą, Henryku, do Walii pociągnę,
Na Glendowera i hrabiego Marchii.
Daj Bóg podobne zwycięstwo nad nimi,
A bunt ucichnie na całej tej ziemi;
Niech przód do pochew nie wrócą pałasze,
Póki z rąk wrogów nie wydrzem co nasze. (Wychodzą).