Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/317

Ta strona została przepisana.
(Wchodzi Lord Wielki Sędzia i jego Dworzanin).

Paź.  Widzę, panie, zbliżającego się lorda, który posłał do więzienia księcia za to, że go uderzył z przyczyny Bardolfa.
Falstaff.  Idź za mną w trop, nie chcę go widzieć.
W. Sędzia.  Co to za człowiek tam idzie?
Dworz.  Falstaff, milordzie.
W. Sędzia.  Czy ten, co był wplątany w sprawę kradzieży?
Dworz.  Ten sam, milordzie, ale później dobrze się sprawił pod Shrewsbury, i jak słyszałem, idzie teraz ze zleceniami do lorda Jana z Lancastru.
W. Sędzia.  Co? Do Yorku? Przywołaj go do mnie.
Dworz.  Sir John Falstaff!
Falstaff.  Powiedz mu, paziu, że jestem głuchy.
Paź.  Mów głośniej; mój pan jest głuchy.
W. Sędzia.  Ani wątpię; na wszystko, co uczciwe. Idź uszczypnij go w łokieć, muszę z nim mówić.
Dworz.  Sir John! —
Falstaff.  Co? tak młody hultaj, a już żebrze? Alboż to niema wojny? alboż to braknie roboty? Czy król nie potrzebuje poddanych? czy buntownikom nie trzeba żołnierzy? Choć honor po jednej tylko jest stronie, większą jest hańbą żebrać, niż trzymać z gorszą nawet stroną, gorszą nawet, niż nazwisko: bunt zrobić ją może.
Dworz.  Mylisz się, panie, w twoim o mnie sądzie.
Falstaff.  Jak to, mopanku? Alboż powiedziałem, że jesteś uczciwym człowiekiem? Odkładając na bok moje rycerstwo i moją żołnierkę, powiedziałem wierutne kłamstwo, jeśli to powiedziałem.
Dworz.  Więc proszę cię, panie, odłóż na bok twoje rycerstwo i twoją żołnierkę, a pozwól sobie powiedzieć, że wierutne powiedziałeś kłamstwo, jeśli mówisz, że nie jestem uczciwym człowiekiem.
Falstaff.  Ja pozwolę powiedzieć to sobie? Ja odłożyć na bok to, co wzrosło ze mną? Jeśli dostaniesz ode mnie to pozwolenie, powieś mnie, a jeśli dasz je sam sobie,