tropności. Dobrą mu dałem za to burę, a młode książątko pokutuje teraz, tylko nie w popiele i włosiennicy, ale w nowym jedwabiu, przy starego wina szklenicy.
W. Sędzia. Daj Boże księciu lepszego towarzysza!
Falstaff. Daj Boże towarzyszowi lepszego księcia! Nie mogę się od niego odczepić.
W. Sędzia. Na szczęście król cię odczepił od księcia Henryka. Słyszałem, że ciągniesz z lordem Janem Lancastrem na Arcybiskupa i hrabiego Northumberlanda.
Falstaff. To prawda, dzięki waszemu słodziuchnemu dowcipowi. Ale proście Boga wy wszyscy, którzy całujecie w domu panią Spokojność, żeby nasze armie nie spotkały się w dniu gorącym, bo biorę z sobą dwie tylko koszule, a nie myślę pocić się nadzwyczajnie. Na przypadek upału, jeśli będę machał czem więcej jak butelką, niech nigdy więcej białą śliną nie splunę. Ledwo, że jaka niebezpieczna wyprawa głowę wychyli, muszą mnie zaraz w nią wścibić; nie mogę przecie trwać na wieczne czasy. Ale stary to zwyczaj naszego angielskiego narodu, że ma co dobrego, to niem wszędzie szafuje. Jeśli gwałtem chcecie utrzymywać, że jestem stary, to powinniście dać mi spoczynek. Dalby Bóg, żeby imię moje nie było tak straszne nieprzyjacielowi, jak jest teraz! Wolałbym, żeby mnie rdza na śmierć przedziurawiła, niż żebym zniknął wiecznem szorowaniem.
W. Sędzia. Dobrze, dobrze; bądź tylko uczciwy, bądź uczciwy, a niech niebo błogosławi waszej wyprawie!
Falstaff. Czyby mi wasza dostojność nie raczyła pożyczyć tysiąc funtów na mój wojenny rynsztunek?
W. Sędzia. Ani szeląga, ani szeląga, i tak już dosyć jesteś ciężki.
Bądź zdrów! Poleć mnie względom mojego kuzyna Westmorelanda. (Wychodzi z dworzaninem).
Falstaff. Jeśli to zrobię, pozwolę dać sobie szczutka młotem. Nie łatwiej rozdzielić starość ze skąpstwem, jak młodość z rozpustą; ale podagra męczy jedną, a franca
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/321
Ta strona została przepisana.