Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/327

Ta strona została przepisana.

całemu światu, dołóżcie starania, żeby zapłacił mój rachunek. Sto grzywien, wielka to strata dla biednej, osierociałej wdowy. Czekałam i czekałam, a on mnie durzył i durzył i durzył, z dnia na dzień odsyłał, że aż wstyd o tem myśleć. Niema uczciwości w takiem postępowaniu, chyba że niewiasta zostanie osłem i bestyą, aby znosić krzywdę od lada łajdaka. (Wchodzą: Sir John Falstaff, Paź i Bardolf). Właśnie nadchodzi, a z nim ten hultaj, z małmazyowym nosem, Bardolf. Dopełnijcie waszej powinności, panie Kruczku i panie Sidełko; dopełnijcie mi, dopełnijcie mi waszej powinności.
Falstaff.  Co tu nowego? czyja kobyła zdechła? co tu za nowiny?
Kruczek.  Sir John, aresztuję cię wskutek skargi zaniesionej przez panią Żwawińską.
Falstaff.  Precz mi stąd, szerepetki! Dobądź szabli Bardolfie, utnij mi głowę tego nicponia, a rzuć mi tę babę do rynsztoku.
Gospod.  Rzucić mię do rynsztoku? ja cię tam rzucę wprzódy. Ty? ty mnie? ty, łotrze, bękarcie? Rozbój! rozbój! O, ty mężobójczy hajdamako! Ty chcesz mordować bożych sług i królewskich? ty szelmo, rozbójniku? ty rozbójniku! ty kacie męża i niewiasty!
Falstaff.  Wygoń ich, Bardolfie.
Kruczek.  Rety! rety!
Gospod.  Dobrzy ludzie, śpieszcie nam na pomoc! Co, nie chcesz? nie chcesz? ty łotrze, ty szubieniczniku!
Falstaff.  Precz mi stąd, ty pomywaczko! ty żebraczko! ty tłuku! Albo połechcę cię katastrofą.

(Wchodzi lord Wielki Sędzia ze służbą).

W. Sędzia.  A to co znowu? hola! spokojność!
Gospod.  Dobry milordzie, bądź dla mnie dobry! błagam cię, bądź mi pomocą!
W. Sędzia.  Cóż to, Sir Johnie? cóż to za targańce?
Zważ na swój stopień, na czas, obowiązki;
Dawnoś być winien w drodze do Yorku.
Puść go, mopanku, czemu tak go trzymasz?