Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/329

Ta strona została przepisana.

żeby ci dać trzydzieści szylingów? Przysięgnij mi teraz na biblią i zaprzecz wszystkiemu, jeśli możesz.
Falstaff.  To biedna waryatka, milordzie; toć ona paple po całem mieście, że najstarszy syn jej, to wykapana wasza dostojność. Była kiedyś dostatnią gospodynią, ale żeby prawdę powiedzieć, bieda przewróciła jej głowę. Co się zaś tyczy tych głupich urzędników, mam zamiar, milordzie, poszukiwać na nich mojego afrontu.
W. Sędzia.  Sir John, sir John, znam ja dobrze twój sposób przekręcania prawdy na fałsz w każdej sprawie. Ani miedziane czoło, ani potok słów płynących z więcej jak bezczelną śmiałością, nie potrafią mnie sprowadzić z drogi bezstronnego sądu. Wiem, żeś nadużył potulnej ufności tej kobiety.
Gospod.  To prawda, to prawda, milordzie.
W. Sędzia.  Proszę cię, bądź cicho! — Zapłać jej, co winieneś i napraw nieuczciwie wyrządzoną jej krzywdę; dopełnisz pierwszego brzęczącą monetą, a drugiego rzetelną skruchą.
Falstaff.  Milordzie, nie zniosę tej bury bez odpowiedzi. Nazywasz honorową odwagę bezczelną śmiałością. Tylko kto się pokornie kłania i milczy, jest w twoich oczach cnotliwym człowiekiem. Ale nie, milordzie, nie wypuszczając z pamięci należnego ci uszanowania, nie myślę twoim być suplikantem. Więc raz jeszcze milordzie, domagam się, żebyś mnie uwolnił od prześladowań tych ichmościów, bo królewska służba wymaga odemnie pośpiechu.
W. Sędzia.  Mówisz, jakgdybyś miał prawo krzywdzenia drugich. Ale odpowiedz w sposób godny twojej reputacyi i zaspokój tę niewiastę.
Falstaff.  Chodźno tu, gospodyni. (Odchodzi z nią na stronę. Wchodzi Gower).
W. Sędzia.  Ha, to Gower, co za nowiny?
Gower.  Król z księciem Walii przybędzie za chwilę;
List ten, milordzie, opowie ci resztę.
Falstaff.  Jakem szlachcic —
Gospod.  Ba, ba, tak samo mówiłeś i wprzódy.