Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/334

Ta strona została przepisana.

Paź.  Co za sen milordzie? Śniło się Altei, że powiła głownię, i dlatego jej snem go nazywam[1].
Ks. Henr.  Dobre to tłómaczenie warte talara; weź go paziu.

(Daje mu pieniądze).

Poins.  Bodaj tak pięknego kwiatu oszczędziły robaki! Przyjmij te sześć groszy na ochronę.
Bardolf.  Jeśli w waszej kompanii nie dostanie się na stryczek, będzie krzywda szubienicy.
Ks. Henr.  A jakże zdrowie twojego pana, Bardolfie?
Bardolf.  W dobrym stanie, dobry milordzie. Dowiedział się o przybyciu waszej łaskawości do miasta, i oto list od niego.
Poins.  Wręczony z należnem poszanowaniem. A jakże zdrowie świętego Marcina, twojego patrona?[2]
Bardolf.  Czy co do ciała, panie?
Poins.  O, ani wątpię, że cząstka nieśmiertelna potrzebuje doktora, nie troszczę się jednak o nią, bo choć chora, nie umrze.
Ks. Henr.  Pozwalam temu wrzodowi, jak mojemu psu, poufalić się ze mną; korzysta, widzę, z mojego pozwolenia, bo patrz, co mi pisze.
Poins  (czyta). „John Falstaff, rycerz“ — Wszyscy muszą o tem wiedzieć, ilekroć nadarzy mu się sposobność mymówienia swojego nazwiska. Zupełnie jak królewscy krewni, co to nie ukłują się w palec, żeby nie powiedzieli: „wyciekło trochę krwi królewskiej“. „A to jak?“ spyta czasem udający, że ich nie zrozumiał; na to gotowa odpowiedź jak czapka dłużnika: „Jestem biednym królewskim kuzynem, panie“.
Ks. Henr.  Chce im się gwałtem naszego kuzynostwa, choćby im przyszło sięgnąć do Jafeta. Ale do listu.

Poins.  (czyta). „Sir John Falstaff, rycerz, synowi królewskiemu, najbliższemu po ojcu, Henrykowi księciu Walii, pozdrowienie“. Ależ to ma minę jakiegoś zaświadczenia.

  1. Paź pomieszał sen Hekuby, ciężarnej Parysem, o powitej głowni, z głownią, do której przywiązane było życie Meleagra, syna Altei.
  2. Poins dlatego zapewne nazywa Falstaffa świętym Marcinem, że wiek jego blizki już zimy.