więdłych rycerzy“. Dotknęło go to do głębi serca, ale zapomniał już o tem.
1 Posług. Przykryj je więc i postaw. Wyjrzyj teraz na ulicę, czy przypadkiem nie zobaczysz kapeli Nurka, bo jejmość Drzej-Prześcieradło radaby mieć muzykę. Śpiesz się tylko; izba, w której wieczerzali, za gorąca, przyjdą tu niebawem.
2 Posług. Czy wiesz, że książę i Poins pokażą się za chwilę, wdzieją dwa nasze kaftany i fartuchy? Tylko sir John nie powinien nic o tom wiedzieć; Bardolf przyniósł rozkazy.
1 Posług. Na mszę świętą, będzie śmiechu jak za dobrych czasów; przewyborne podejście.
2 Posług. Tym czasem idę szukać Nurka (Wychodzi).
Gospod. Na uczciwość, słodkie serduszko, zdaje mi się, że jesteś teraz w najśliczniejszej temperaturze, twój puls tak dziwnie bije, jakby pragnęło serce, a twoja płeć, możesz mi wierzyć, tak czerwona jak róża. Tylko że zanadto piłaś kanaryjskiego wina; bo to jest wino dziwnie przenikające, perfumuje krew nim zdołasz zawołać: Cóż to jest? Jakże ci teraz?
Dorota. Lepiej niż było. Hm!
Gospod. No, to mi dobra odpowiedź. Dobre serce warte jest złota. Patrz, i sir John nadchodzi.
Falstaff. „Kiedy Artiur na dwór przybył“ —
Wylej z nocnika. (Wychodzi Posługacz).
„A nie lada był to król“.
No, jakże ci, pani Doroto?
Gospod. Mdłości ją biorą.
Falstaff. To całej płci jest zwyczaj; zawsze jej figle na mdłościach się kończą.
Dorota. A ty brudny hultaju, toć to jest cała pociecha, którą mi przynosisz?
Falstaff. Tuczysz ty tych hultajów, pani Doroto.
Dorota. Ja ich tuczę? Obżarstwo i choroby ich tuczą, a nie ja.