Niech więc przybędą; jesteśmy gotowi.
Król Jan. Pokój Francuzom, jeśli nam w pokoju
Do dziedzicznego wkroczyć dadzą miasta;
Gdy opór stawią, niech krew płynie Francyi,
A słodki pokój do nieba uleci,
Gdy my, bicz boży, skarcimy ich dumę,
Wyganiającą boży pokój z ziemi.
Król Filip. Pokój Anglikom, jeżeli Anglicy
Wrócą do Anglii, by tam żyć w pokoju.
Kochamy Anglię, dla miłości Anglii
Pod ciężkim hełmem pot skronie nam wilży.
Nasze mozoły twoją były rzeczą,
Lecz miłość Anglii tak obcą twej duszy,
Żeś jej prawego wydziedziczył króla,
Przeciął nić tronu prawego następstwa,
Pokrzywdził króla-dziecię i pogwałcił
Dziewiczą cnotę monarszej korony.
Spójrz na ten brata twego wizerunek,
Oczy te, czoło, na kształt jego lane;
W tym małym wszystko odżyło obrazku,
Co z bratem w wielkich skonało rozmiarach;
Lecz ręka czasu drobny ten rysunek
Zwolna podniesie do wielkiego wzoru.
Wszak twoim starszym bratem był ten Godfryd,
A to syn jego; Anglia na Godfryda
Spadała prawnie; wedle ustaw bożych,
Godfryda prawa na syna przechodzą.
Skądże do króla przyszedłeś tytułu,
Gdy jeszcze tętni krew żywa w tych skroniach,
Którym należną wydarłeś koronę?
Król Jan. Kto Francyi wielkie dał upoważnienie
Kłaść mi pytania, odpowiedzi żądać?
Król Filip. Ten Sędzia, który do monarchów duszy
Szle myśl cnotliwą bacznem okiem czuwać
Nad pokrzywdzonem i zgwałconem prawem.
On nad tem dzieckiem zwierzył mi opiekę,
Z Jego rozkazu o zbrodnię cię skarżę;