niech się każdy prezentuje na zawołanie, niech się prezentuje, niech się prezentuje. Zobaczmy; gdzie Butwiak?
Butwiak. Jestem, panie, na rozkazy.
Płytek. Co myślisz, sir Johnie? Chwat doskonale zbudowany, młody, silny, z uczciwej familii.
Falstaff. Imię twoje Butwiak?
Butwiak. Tak jest, panie, jeżeli łaska.
Falstaff. To wielki czas, by cię użyć.
Płytek. Ha! ha! ha! przewybornie, na uczciwość! Zbutwiałych rzeczy trzeba co prędzej używać. Nadzwyczaj doskonale! dobrze powiedziane, sir Johnie, dobrze powiedziane.
Falstaff (do Płytka). Naszpilkuj go.
Butwiak. Dość ja już byłem kłuty poprzednio, moglibyście zostawić mnie w pokoju. Stara moja matka oszaleje, nim znajdzie kogo, coby się zajął jej gospodarstwem i ciężką robotą. Nie potrzebujecie mnie szpilkować; są tu inni zdolniejsi ode mnie do służby.
Falstaff. Stul gębę, Butwiaku, musisz pójść ze mną; czas, by cię zużyć.
Butwiak. Zużyć!
Płytek. Cicho, pachołku, cicho! Ustąp na bok. Czy wiesz ty, gdzie jesteś? — A teraz, do następującego, sir Johnie. Zobaczmy. Szymon Cień.
Falstaff. O, daj mi go tu, bym w nim usiadł. Chłodny to być musi żołnierz.
Płytek. Gdzie Cień?
Cień. Jestem, panie.
Falstaff. Cieniu, czyim jesteś synem?
Cień. Mojej matki synem, panie.
Falstaff. Twojej matki synem? Wielkie prawdopodobieństwo; a twojego ojca cieniem. Tak to syn samicy jest cieniem samca; często się to zdarza, nie wątpię, bo nie jest ojca substancyą.
Płytek. Jak ci się podoba sir Johnie?
Falstaff. Cień przyda się na lato, naszpilkuj go, bo nie mało trzeba nam cieni do skompletowania naszej kontroli.
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/356
Ta strona została przepisana.