Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/365

Ta strona została przepisana.

Krzywd naszych długi regestr mam gotowy,
W stosownej porze objawię go światu;
Od dawna chciałem królowi go wręczyć,
Lecz posłuchania, mimo próśb, mi nie dał.
Gdy, pokrzywdzeni, chcieliśmy się skarżyć,
Właśnie najwięksi nasi krzywdziciele
Drzwi nam do jego zamknęli komnaty.
Niebezpieczeństwo dni dopiero zbiegłych —
Których pamiątka stoi zapisana
Krwią na tej ziemi — i liczne przykłady,
Co dotąd z każdą mnożą się minutą,
Tę nieprzystojną włożyły mi zbroję,
Nie żebym łamał pokoju gałązkę,
Lecz żebym pokój ustalił prawdziwy,
Pokój z imienia i w rzeczywistości.
Westmor.  Kiedyż twe skargi były odepchnięte?
Kiedy ci krzywdę król jaką wyrządził?
Który pan z jego obraził cię woli?
Byś pieczęć bożą miał prawo przyłożyć
Do krwawej księgi kłamliwego buntu,
Mordercze ostrze rozruchów poświęcić?
Arcybisk.  Brat mój, milordzie, i rzeczpospolita.
Na bracie moim spełnione morderstwo
Jest osobistem mojem pokrzywdzeniem.
Westmor.  Naprawy takiej nie było potrzeba,
Lub, jeśli było, to nie jest rzecz twoja.
Mowbray.  Czemu nie jego po części, jak naszą,
Co czujem jeszcze rany dni ubiegłych,
Co cierpim dzisiaj, gdy żelazna ręka
Niesprawiedliwie honor nasz uciska?
Westmor.  Zwraż tylko, lordzie, konieczności czasu,
A sam mi przyznasz, że te krzywdy wasze
Nie króla, ale czasu były sprawą.
Co się zaś twojej dotyczy osoby,
Nie myślę, żeby król lub czas obecny
Dali ci jedną chociażby piędź ziemi,
Na której mógłbyś gruntować twe skargi.
Czy przywrócony nie byłeś do wszystkich