Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/371

Ta strona została przepisana.

Z jednych na drugich przechodząc dziedzictwem,
Jak długo w Anglii będą pokolenia.
Ks. Jan.  Zbyt jesteś płytki, zbyt płytki, Hastingsie,
Abyś przyszłości bezdnie mógł sondować.
Westmor.  Raczy Łaskawość wasza odpowiedzieć,
Co o ich skargach i żądaniach myśli?
Ks. Jan.  Wszystkie przyjmuję, zgadzam się na wszystko;
A na krwi mojej honor tu przysięgam,
Króla zamiary źle były pojęte.
Z jego sług pewno który lub ministrów
Myśl jego zwichnął i władzy nadużył;
Lecz wszystkie krzywdy będą naprawione,
Wszystkie, na honor. Jeśli wam się zdaje,
Wasze zaciągi do swych hrabstw odprawcie,
Tak jak my nasze. Ściśnijmy się teraz,
Na znak przyjaźni wychylmy tu puhar,
By każdy żołnierz ponieść mógł do domu
Pewne świadectwo zgody przywróconej.
Arcybisk.  O krzywd naprawie mam słowo książęce.
Ks. Jan.  Dałem ci słowo i słowa dotrzymam.
A teraz, zdrowie waszej Łaskawości!
Hastings  (do oficera). Idź, kapitanie, armii naszej powiedz,
Że pokój stanął, spłać jej żołd i rozpuść.
Wiem, że z radością nowinę tę przyjmie.

(Wychodzi oficer).

Arcybisk.  W twe zdrowie piję, lordzie Westmoreland.
Westmor.  Dzięki, biskupie. Gdybyś jeszcze wiedział,
Com trudów podjął, by ten pokój skleić,
Tym chętniej jeszcze puharbyś ten spełnił.
Lecz mej miłości później złożę dowód.
Arcybisk.  Nie wątpię wcale.
Westmor.  Bardzo mnie to cieszy.
W twe zdrowie, miły kuzynie Mowbrayu.
Mowbray.  W dobrą mi porę, lordzie, zdrowia życzysz,
Bo jakaś nagła niemoc na mnie spadła.
Arcybisk.  Człowiek wesoły zawsze przed nieszczęściem,
Lecz smutek zawsze poprzedza pomyślność.
Westmor.  Więc ciesz się dzisiaj, dobry mój kuzynie,