Westmor. A byłyż w spiskach waszych i zebraniach?
Arcybisk. Chceszże pogwałcić daną mi przysięgę?
Ks. Jan. Nie dałem żadnej; a jeśli przyrzekłem
Naprawić krzywdy, skarg waszych przyczynę,
Dotrzymam słowa z chrześcijańską wiarą.
Co do was, zdrajcy, dam wam pokosztować
Nagrody, czynom waszym przynależnej.
Pułki zebrane w nierozumu chwili
Wyście z szaleństwem równem rozpuścili.
Gońcie rozsypki; wielkie to zwycięstwo
Bóg nam w swej łasce dał, nie nasze męstwo.
Niechaj z nich każdy głowę na pniu złoży,
Dla zdrajców bowiem niema innych łoży. (Wychodzą).
Falstaff. Jak się nazywasz, panie? twoja godność? z których okolic, proszę?
Colvile. Jestem rycerz, panie, nazywam się Colvile z Podola.
Falstaff. Bardzo dobrze; nazywasz się Colvile, rycerstwo twoją godnością, a twoja ojczyzna Podole; Colvile będzie zawsze twoje nazwisko, zdrajca twoją godnością, a twoja ojcowizna dość głęboką, żebyś zawsze mógł być Colvilem z Podola.
Colvile. Czy ty nie jesteś, panie, sir John Falstaff?
Falstaff. Jestem tak jak on dobry, kimkolwiekbądź jestem. Czy się poddajesz, panie, lub czy mam się z tobą zapocić? Jeśli się zapocę, każda kropla mojego potu będzie jedną łzą twoich przyjaciół, śmierć twoją opłakujących. Rozbudź więc trwogę i drżenie, a zdaj się na moją łaskę.
Colvile. Myślę, że jesteś sir John Falstaff, i w tej myśli poddaję się.
Falstaff. Mam ja całą szkołę języków w tym moim brzuchu, a niema między nimi jednego, któryby inne wyma-