Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/380

Ta strona została przepisana.

Obejmującem szczegółowy raport.
Król Henr.  Westmorelandzie, wiosny jesteś ptakiem,
Który po zimie wiecznie w tropy leci
I dzień pogodny swym zwiastuje śpiewem.
Lecz patrzcie, nowe przybywają wieści.

(Wchodzi Harcourt).

Harcourt.  Boże, bądź króla tarczą przeciw wrogom!
A jeśli który powstać się odważy,
Niechaj upadnie jak ci, których klęskę
Przychodzę donieść. Hrabię Northumberland
I lorda Bardolph z wojskiem ich potężnem
Szeryf Yorku pobił i rozprószył.
List ten szczegóły dokładniej opisze.
Król Henr.  Czemuż wieść dobra niemoc mi sprowadza?
Toż nam fortuna nigdy nie pokaże
Rąk obu pełnych? Zawszeż piękne słowa
W swych najczarniejszych pisać ma literach?
Lub da apetyt, a nie da pokarmu —
Zwykły los biednych, a na ciele zdrowych —
Lub da obfitość, zabierze apetyt —
Jak bogaczowi użyć niezdolnemu
Swoich dostatków. Zamiast się radować,
Ćmi mi się w oczach, w głowie mi się mąci.
Boże! ratujcie! ach, jakże mi słabo! (mdleje).
Ks. Hum.  Bądź dobrej myśli, królu!
Clarence.  O mój ojcze!
Westmor.  Zbierz siły, królu, otwórz twe źrenice.
Warwick.  Tylko cierpliwość; wszak wiecie, panowie,
Że to zwyczajny króla jest paroksyzm.
Odstąpcie tylko, dajcie mu odetchnąć
Wolnem powietrzem, a do zmysłów wróci.
Clarence.  Nie, strapień takich długo nie wytrzyma;
Myśl wciąż nękana trosk tylu nawałem
Zużyła mury, w których miała mieszkać;
Przez ich szczeliny życie już wygląda
I wnet uleci.
Ks. Hum.  Trwogą mnie napełnia
Lud, który widzi dzieci bez rodzica,