Pistol. Błogosław Boże twoim płucom, dobry rycerzu!
Falstaff. Zbliż się, Pistolecie, stań za mną. (Do Płytka).
Ach, gdybym miał czas obstalować nowe liberye! Chętniebym poświęcił na nie tysiąc funtów, którem u ciebie pożyczył. Ale mniejsza o to! Ta biedna powierzchowność lepszy zrobi skutek; będzie to nowy świadek gorliwości, z jaką śpieszyłem, aby go ujrzeć.
Płytek. To prawda.
Falstaff. Pokaże to całą głębokość moich uczuć.
Płytek. To prawda.
Falstaff. Mojego poświęcenia.
Płytek. To prawda, to prawda, to prawda.
Falstaff. To ogłosi, żem pędził dniem i nocą; że nie myślałem, że nie pamiętałem, że nie miałem cierpliwości zmienić ubrania.
Płytek. To rzecz niewątpliwa.
Falstaff. Lecz stanąłem zabłocony podróżą, zapocony żądzą widzenia go; nie myślałem o niczem innem; puściłem w zapomnienie wszystkie inne sprawy, jakby nie było na świecie nic innego do roboty, jak zobaczyć go.
Pistol. To semper idem, bo absque hoc nihil est: to zupełna doskonałość.
Płytek. Zupełna, ani wątpliwości.
Pistol. Ogień w szlachetną wątrobę twą rzucę,
Rycerzu, wściekłym cię zrobię;
Twoja Dorotka, myśli twych Helena,
W podłem więzieniu, zaraźliwej turmie,
Gdzie brudna ręka nikczemnego chama
Wtrąciła ją.
Wywołaj zemstę z jaskiń hebanowych,
Rozbudź Alekto i czarne jej węże,
Bo Dorotka twoja w ciupie.
Co Pistol mówi, wszystko święta prawda.
Falstaff. Wyzwolę ją. (Krzyki za sceną, odzywają się trąby).
Pistol. Ryknęło morze, grzmią trąby miedziane.
Falstaff. Niech cię Bóg zachowa, królu Henrysiu! Królewski mój Henrysiu!