Bękart. Na honor, dzień ten co chwila gorętszy;
Powietrzny dyabeł nad głową nam lata
Siejąc zagładę. Póki nie wypocznę,
Tam austryacka legnij sobie głowo.
Król Jan. Strzeż tego dziecka, Hubercie. Filipie,
Spiesz się, bo może matka teraz moja,
W naszym namiocie, przez wrogów pojmana.
Bękart. Nie troszcz się, królu, jam ją uratował,
Niebezpieczeństwo nie grozi jej żadne.
Spieszmy się przecie; jeszcze chwila trudów,
A prace nasze skończą się szczęśliwie (wychodził).
Król Jan (do Eleonory). Tak lepiej będzie; tu zostaniesz, matko,
Pod silną strażą. (Do Artura) Łzy otrzyj, synowcze,
Twoja cię babka kocha, a u stryja
Zawsze ojcowskie znajdziesz przywiązanie.
Artur. Na wieść tę smutek matkę mą zabije.
Król Jan (do Bękarta). Dobry kuzynie, wyprzedź nas do Anglii;
Potrząś workami bogatych opatów,
Wypuść na wolność więzionych aniołów.
Niech teraz tłuste połcie głodnych żywią;
Użyj praw naszych w całej rozciągłości.
Bękart. Gromnica, brewiarz, dzwon, mnie nie odstraszy,
Gdy na mnie złoto albo srebro kiwnie.