Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/91

Ta strona została przepisana.

Byś plac opuścił, a raczył mu donieść,
Gdzie się obrócisz.
Król Jan.  Do opactwa Swinstead.
Posłaniec.  Bądź dobrej myśli, bo wielkie posiłki,
Na które Delfin czekał niecierpliwie,
Przed trzema dniami pogrzebała burza
W piaskach Godwina: Ryszard tę nowinę
Odebrał w chwili mojego odjazdu.
Cofać się zaczął Francuz zniechęcony.
Król Jan.  Tyran gorączka pali me wnętrzności,
Z szczęśliwej wieści cieszyć mi się broni.
Do Swinstead teraz! gdzie moja lektyka?
Niemoc się wzmaga, siła mnie odbiega (wychodzą).

SCENA IV.
Tamże. Inna strona placu boju.
(Wchodzą: Salisbury, Pembroke, Bigot i inni).

Salisbury.  Nie przypuszczałem, by stronnictwo króla
Tak liczne było.
Pembroke.  Raz jeszcze do boju!
Dodajmy ducha omdlałym Francuzom,
Bo z ich upadkiem i my upadamy.
Salisbury.  Ha, ten dyabelski bękart, ten Faulconbridge
Sam bój przeciąga na przekór przekorze.
Pembroke.  Król Jan, jak mówią, słaby, plac opuścił.

(Wprowadzają żołnierze rannego Meluna).

Melun.  Do zbuntowanych wiedźcie mnie Anglików.
Salisbury.  Przy szczęściu inne mieliśmy nazwisko.
Pembroke.  To hrabia Melun.
Salisbury.  Śmiertelnie raniony.
Melun.  W ucieczce wasze zbawienie, panowie;
Kupione wasze głowy i sprzedane;
Z buntu iglanych uch się wywikłajcie:
Wygnaną wierność przyzwijcie do domu,
Rzućcie się znowu do nóg króla Jana,
Bo jeśli Francuz odniesie zwycięstwo,