Bądź moim świadkiem, bo chcę z nim pogadać.
Dziwię się bardzo, mości Antyfolu,
Żeś mi ten kłopot, wstyd ten chciał wyrządzić,
A nie bez krzywdy dla samego siebie
Przysięgąś stwierdził, żem ci nigdy nie dał
Łańcuszka, który widzę na twej szyi.
Prócz wstydu dla mnie, skargi i więzienia,
Skrzywdziłeś także mego przyjaciela,
Który z Efezu nie mógł dziś wypłynąć,
Bo go nasz proces zostać tu przymusił.
Czy jeszcze przeczysz, że wziąłeś łańcuszek?
Ant. z Syr. Wziąłem, i nigdy przeczyć nie myślałem.
2 Kupiec. Nie tylkoś przeczył, lecz krzywoprzysiągłeś.
Ant. z Syr. Kto i gdzie słyszał me krzywoprzysięstwo?
2 Kupiec. Ja na me własne słyszałem je uszy.
Wstydź się, nędzniku! Nie wiem, jak masz czoło
W kole uczciwych ludzi się pokazać.
Ant. z Syr. Podlec, kto taki zarzut śmie mi robić!
Szablą ci mego honoru dowiodę,
Jeśli natychmiast słów tych nie odwołasz.
2 Kupiec. A ja krwią twoją, twoją podłość stwierdzę.
Adryana. Stój! stój! co robisz? Chcesz się bić z waryatem?
Przez litość, błagam, odbierzcie mu szablę,
Zwiążcie go z sługą tak, jak on szalonym,
I do mojego poprowadźcie domu.
Drom. z S. Przez Boga, panie, uciekaj co prędzej
W mury opactwa tego, lub zginiemy.
Ksieni. Cicho! Co znaczą tłumy te przed bramą?
Adryana. Obłąkanego domagam się męża;
Wpuść mnie i pozwól, byśmy go związali,
I na kuracyę ponieśli do domu.
Angelo. Ani wątpiłem, że on rozum stracił.
2 Kupiec. Żałuję teraz, że się bić z nim chciałem.
Ksieni. Od jakże dawna obłąkania dostał?
Adryana. Już od tygodnia skwaśniał i ociężał,