Na rozkaz ksieni zamknięto nam bramy,
I ani sama oddać mi go nie chce
Ni chce mnie wpuścić, abym go zabrała.
Rozkaż jej, książę, niech mi wróci męża,
Bym mu potrzebne mogła dać staranie.
Książę. Mąż twój w mych wojnach uczciwie mi służył,
Gdyś go zrobiła panem twego łoża,
Jam ci zaręczył mem książęcem słowem,
Że nigdy z łaski mej go nie wypuszczę.
Niech więc kto w bramy klasztoru zapuka,
Przywoła ksienię, bo nim się oddalę,
Chcę osobiście sprawę tę załatwić. (Wbiega Sługa).
Sługa. O pani, pani, uciekaj co prędzej!
Pan mój z swym sługą poszarpali więzy,
Wszystkie kolejno dziewki wychłostali,
W własne postronki związali doktora,
Pod jego brodę ogień podłożyli,
A ile razy buchnęła płomieniem,
Lali na niego cebry mętnej wody;
Tymczasem pan nasz cierpliwość mu radzi,
Dromio mu strzyże głowę jak waryatom,
I jeśli śpiesznie pomoc nie przybędzie,
We dwóch gotowi zabić czarownika.
Adryana. Twój pan z swym sługą skrył się w tym klasztorze,
A twoja powieść wierutnem jest kłamstwem.
Sługa. Na moje życie, czystą prawdę mówię;
Przed chwilą świadkiem sam wszystkiego byłem.
Pyta, gdzie jesteś, i wściekły, przysięga,
Że ogniem piękną twarz twoją oszpeci.
Ha, już go słyszę, o pani, uciekaj!
Książę. Nie, nie, stań przy mnie; niczego się nie bój.
Za broń, żołnierze!
Adryana. To mąż mój! O Boże!
Rodząc się, przyniósł dar niewidzialności,
Bo do klasztoru pod mojem wbiegł okiem,
A tam jest teraz. Cuda niepojęte!