to zwiędła gruszka; była kiedyś lepsza, ale teraz, to zwiędła tylko gruszka, co chcesz z nią zrobić?
Helena. Z mojem dziewictwem nic nie chcę dziś zrobić.
Twój pan tam znajdzie miłostek tysiące;
Kochankę nazwie matką, przyjacielem,
Fenixem, wodzem, wrogiem, przewodnikiem,
Boginią, radcą, królową, zdrajczynią,
Jedynym skarbem i dumną pokorą,
Pokorną dumą, piskliwą harmonią,
Słodkim rozdźwiękiem, całą swoją wiarą,
Lubem nieszczęściem i Bóg wie, czem jeszcze,
Wedle słów pięknych, pochlebnych, rozkosznych,
Które mu będzie szczebiotał Kupido.
I on tam znajdzie — nie, nie wiem, co znajdzie.
Niechaj Bóg ześle szczęście tam dla niego!
Dwór jest to szkoła, a on jest człowiekiem —
Parolles. Jakim?
Helena. Któremu życzę pomyślności.
Ach! jaka szkoda —
Parolles. Cóż to jest za szkoda?
Helena. Że skrzydeł nasze nie mają życzenia,
Żebyśmy biedne, które ciemna gwiazda
Zamknęła tylko w ciemnem życzeń kole,
Mogły ich skutek posłać przyjaciołom,
Objawić czynem, co jest tylko w myślach,
Za które nigdy nie składają dzięków! (Wchodzi Paź).
Paź. Monsieur Parolles, pan mój czeka na was.
Parolles. Piękna Helenko, bądź zdrowa! Jeśli przypomnieć sobie o tobie potrafię, będę o tobie myślał na dworze.
Helena. Monsieur Parolles, rodziłeś się pod miłosierną gwiazdą.
Parolles. Ja? Ja rodziłem się pod Marsem.
Helena. I ja tak myślę, pod Marsem.
Parolles. Dlaczego pod Marsem?
Helena. Bo każda wojna niemiłosiernie cię gniotła, musiałeś więc rodzić się pod Marsem.
Parolles. Pod Marsem, w chwili kulminacyi.
Helena. Ja myślę raczej, że w jego biegu wstecznym.