Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/207

Ta strona została przepisana.

Zdradź ją, a słusznej nie unikniesz kary.

(Wychodzą: Król, Bertram, Helena, Panowie i Służba).

Lafeu.  Czy słyszysz, monsieur? jedno słowo.
Parolles.  Jestem na rozkazy.
Lafeu.  Pan twój dobrze zrobił, że słowo odwołał.
Parolles.  Odwołał? Pan mój?
Lafeu.  Tak jest. Czy język mój niezrozumiały?
Parolles.  Język grubijański i niezrozumiały bez krwi rozlewu. Pan mój?
Lafeu.  Alboż jesteś kolegą hrabi Roussillonu?
Parolles.  Lada hrabiego, wszystkich hrabiów, kogokolwiekbądź.
Lafeu.  Kogokolwiekbądź ze służby hrabiego; co do samego hrabiego, to inna sprawa.
Parolles.  Jesteś za stary, mości panie, czy rozumiesz? Jesteś za stary.
Lafeu.  A ja ci powiem, mopanku, że piszę się mężem, a to jest tytuł, do którego nigdy z latami nie przyjdziesz.
Parolles.  Na cobym się chętnie chciał ważyć, tego się zrobić nie ważę.
Lafeu.  Przez dwa obiady brałem cię za rozsądnego chłopaka; niezgorzej opowiadałeś twoje podróże; toby uszło choć szarfy i banderole, w które się poobwijałeś, nie dozwalały mi przypuszczać, że jesteś statkiem na wielkie ciężary. Znalazłem cię nakoniec; jeśli cię teraz znowu stracę, mniejsza o to, bo widzę, że trzebaby cię łapać co chwila, a na to szkoda czasu i atłasu.
Parolles.  Gdyby ci nie służyły przywileje starożytności —
Lafeu.  Hamuj się tylko w gniewie, żebyś sam swojej próby nie przyśpieszył, bo w takim razie — Boże zmiłuj się nad kurczęciem! A teraz moje dobre, przezroczyste okno, żegnam cię, nie potrzebuję otwierać twoich okienic, widzę dosyć przez szyby. Daj mi rękę.
Parolles.  Mości panie, okrutną wyrządzasz mi krzywdę.
Lafeu.  A to z całego serca, boś wart jej.
Parolles.  Nie zasłużyłem na nią, mości panie.
Lafeu.  I owszem, zasłużyłeś, nie odpuszczę ci też jednego łuta.
Parolles.  Niechże i tak będzie; zrobi mnie to mędrszym na przyszłość.