Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/208

Ta strona została przepisana.

Lafeu.  A im prędzej, tem lepiej, bo masz przeciwne zachcianki. Jeśli cię kiedy w twoją własną zwiążą szarfę i kijami obłożą, poznasz, co to jest pysznić się ze swojego związania. Pragnę zachować moją z tobą zażyłość, a raczej moją znajomość, żebym w potrzebie mógł powiedzieć: to człowiek, którego znam dobrze.
Parolles.  Okrutnie mi dopiekasz, mój panie.
Lafeu.  Chciałbym, żeby to były dla ciebie męki piekielne, żeby moje dopiekanie trwało na wieki; ale czuję, że mnie żywotny ogień opuszcza, jak ja cię teraz opuszczę z pośpiechem, na jaki wiek mój stać jeszcze (wychodzi).
Parolles.  Poczekaj, masz ty syna, który mi za te krzywdy zapłaci, parszywy, stary, brudny szlachciuro! Ale co robić, trzeba się w cierpliwość uzbroić; ciężka sprawa z magnatami. Niech zginę, jeśli go nie zbiję na leśne jabłko, byłem w stosownem do tego przydybał go miejscu, choćby dwa razy dubeltowym był magnatem. Nie będę więcej miał miłosierdzia dla jego wieku niż dla — zbiję go, byłem go raz jeszcze przydybał.

(Wchodzi Lafeu).

Lafeu.  Mopanku, pan twój pojął żonę, przynoszę ci tę nowinę; masz teraz nową panią.
Parolles.  Bardzo cię proszę, mości panie, miarkuj się w twoich krzywdzących wyrażeniach; hrabia jest moim dobrym naczelnikiem, jedyny pan mój jest tam, w górze.
Lafeu.  Kto? Bóg?
Parolles.  Tak jest, Bóg jeden.
Lafeu.  Dyabeł raczej twoim jest panem. Czemu zwijasz tak ręce? Czy rękawy na spodnie chcesz zmienić? Czy to zwyczaj innych pachołków? Najlepiejbyś zrobił, gdybyś dolne twoje części tam posadził, gdzie nos twój teraz. Na honor, gdybym o dwie godziny był młodszy, wychłostałbym cię, jak należy. Zdaje mi się, że jesteś publicznem zgorszeniem, że kto cię spotka, kijami okładać cię powinien. Przypuszczam, że na to jedynie Bóg cię stworzył, aby się wszyscy pastwili nad tobą.
Parolles.  Twarde to jest, a niesłuszne traktowanie.
Lafeu.  Skończ żarty. We Włoszech dostałeś chłostę za to,