Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/215

Ta strona została przepisana.

Dalej na konie!
Parolles.  Więc naprzód! coraggio!

(Wychodzą).




AKT TRZECI.
SCENA I.
Florencya. — Pokój w pałacu książęcym.
(Przy odgłosie trąb wchodzą: Książę z Orszakiem dwóch Panów francuskich i inni).

Książę.  Tak więc główniejsze tej wojny powody
Wszystkie wam teraz znane są dokładnie,
Wojny, co dosyć krwi już kosztowała,
A pragnie więcej.
1 Pan.  Sprawa twoja, książę,
Zda się nam świętą, a jak piekło czarną
Wrogów twych sprawa.
Książę.  Pojąć też nie mogę,
Dlaczego król wasz, w wojnie sprawiedliwej,
Serce swe zamknął na moje błagania.
2 Pan.  Książę mój, przyczyn tych nie mogę badać
Jak zdrowym sądem prostego człowieka,
Który głębokie tajemnice stanu
Niedostateczną trutynuje wiedzą;
Nie chcę więc moich objawiać ci myśli,
Dotąd albowiem, w wszystkich przypuszczeniach,
Błądziłem zawsze na wątłej podstawie.
Książę.  Niechaj się stanie wedle jego woli.
2 Pan.  Lecz to wiem tylko, że młodzież francuska
Już przesycona wczasami pokoju,
Co dzień tu będzie po lekarstwo zbiegać.
Książę.  A zasłużone znajdzie tu przyjęcie;
Wszystkie honory czekają tu na nią.