2 Pan. Jego wyznanie, spisane protokularnie, będzie w jego obecności głośno odczytane. Jeśli się tam znajdziesz, panie hrabio, a zdaje mi się, że cię to nie chybi, musisz słuchać cierpliwie.
Bertram. A łotr przeklęty! Z zawiązanemi oczyma! Aleć on nic przeciw mnie powiedzieć nie może. Cicho! cicho!
1 Pan. Ślepa babka przychodzi. Słuchajmy! Porto tartarossa.
1 Żołn. Woła o tortury. Czy bez ich pomocy nic nie wyznasz?
Parolles. Wszystko, co wiem, wyznam bez przymusu. Choćbyś mnie potem zgniótł na miazgę, nie będę mógł powiedzieć jednego słowa więcej.
1 Żołn. Bosko chimurcho.
2 Pan. Boblibindo chicurmurco.
1 Żołn. Miłosierny z ciebie generał. Nasz generał rozkazuje ci, żebyś odpowiadał na pytania, które ci kolejno odczytam.
Parolles. A odpowiem szczerze, jak żyć pragnę.
1 Żołn. „Zapytaj go najprzód, jak liczna jest kawalerya książęca“. Co na to odpowiadasz?
Parolles. Pięć lub sześć tysięcy, lecz słaba i do służby niezdolna. Wszystkie szwadrony rozprószone, a dowódzcy chude tałałajstwo, na moją reputacyę i kredyt, jak żyć mam nadzieję.
1 Żołn. Czy mam tak zapisać twoją odpowiedź?
Parolles. Tak zapisz. Stwierdzę ją, jaką chcesz przysięgą.
Bertram. Wszystko mu to jedno. Co za hultaj przeklęty!
1 Pan. Mylisz się, panie hrabio, to jest monsieur Parolles, waleczny towarzysz, to były własne jego słowa, który posiadał całą teoryę wojny w węzełku swojej szarfy, a całą jej praktykę w pochwie swojego sztyletu.
2 Pan. Nie będę odtąd wierzył człowiekowi dlatego tylko, że ma pałasz dobrze wyszlifowany; nie powiem, że posiada wszystkie przymioty dlatego tylko, że nosi mundur nieposzlakowanej formy.
1 Żołn. Dobrze; odpowiedź zapisana.
Parolles. Powiedziałem pięć lub sześć tysięcy jazdy, mniej wię-