Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/276

Ta strona została przepisana.
—   266   —

Proteusz.  Ale słuchaj, czy wręczyłeś list mój Julii?
Spieszak.  A juści, panie. Ja, ostrzyżony baran, oddałem list wygalowanej owieczce, ale wygalowana owieczka nic nie dała ostrzyżonemu baranowi na zagrzanie.
Proteusz.  Co tu baranów! Za małe to pastwisko na taką trzodę.
Spieszak.  Jeśli pastwisko przepełnione, byłoby najlepiej ją wybrakować.
Proteusz.  Nie, i tu znowu pobłądziłeś; byłoby najlepiej ciebie obłupić.
Spieszak.  A jednak za oddanie listu zasłużyłem na coś lepszego, niż łupinę.
Proteusz.  Na łupienie.
Spieszak.  Łupina czy łupienie licha to zapłata Temu, co do kochanki z poselstwami lata.
Proteusz.  Ale co ci powiedziała? (Spieszak potrząsa głową). Czy potrząsnęła głową?
Spieszak.  Potrząsnęła głową, ale nic nie wytrząsnęła.
Proteusz.  Nieznośny z ciebie hultaj.
Spieszak.  A jednak zaniosłem list uczciwie, choć za moje trudy dostałem tylko hultaja.
Proteusz.  Przyznaję, bystry z ciebie chłopak.
Spieszak.  A jednak nie mogłem jeszcze dogonić pańskiej leniwej sakiewki.
Proteusz.  Dobrze, dobrze, otwórz mi teraz twoje tajemnice i powiedz krótko, co ci powiedziała.
Spieszak.  Otwórz pan przody sakiewkę, a słowa i złotówki wyjdą na jaw razem.
Proteusz.  Niechże i tak będzie; weź to za fatygę; co ci powiedziała?
Spieszak.  Na uczciwość, panie, zdaje mi się, że trudno ci ją będzie pozyskać.
Proteusz.  Co? Czy się mogłeś tego w niej dopatrzeć?
Spieszak.  Prawdę mówiąc, panie, niczego nie mogłem się w niej dopatrzeć, ani biednego nawet dukaciny za oddanie pańskiego listu. A kobieta, co tak była twarda dla mnie, który przyniosłem jej pańskie myśli, trudno żeby nie była równie twardą dla pana, gdy jej osobiście swoje wypowiesz myśli. Daj jej za jedyny zadatek kamień, bo jak stal jest twarda.