2 Band. A ja z Mantui, bo szalony gniewem
W pewnym paniczu utopiłem sztylet.
1 Band. Ja za podobne jakieś także bzdurstwo.
Ale do rzeczy: spowiedzi tej celem,
Nasze nieprawe wytłomaczyć życie.
Teraz, zważając na twoją urodę,
Na to, żeś biegły, jak mówisz, w językach,
Widzimy w tobie zbiór doskonałości,
Na których właśnie zbywa nam obecnie.
2 Band. Wkońcu i głównie, skoroś jest banitą,
Pragniemy w układ wejść z tobą korzystny.
Więc powiedz, chciałbyś naszym być dowódcą,
I jak my robić cnotę z konieczności,
Jak my, żyć z nami na tej dzikiej puszczy?
3 Band. Czy ci po myśli nasze towarzystwo?
Przystań, a będziesz naszym kapitanem,
Hołd ci złożymy, będziemy cię słuchać,
Kochać jak wodza i naszego króla.
1 Band. Lecz jeśli będziesz na prośby te głuchy,
Zginiesz.
2 Band. Nie chcemy, byś się kiedy chełpił,
Żeś z wzgardą nasze odrzucił ofiary.
Walentyn. Żyć będę z wami, przyjmuję dowódctwo,
Lecz pod warunkiem, że nie będziem krzywdzić
Bezbronnych niewiast i biednych podróżnych.
3 Band. Wszyscy się brzydzim tak podłem rzemiosłem.
Chodź teraz z nami do naszej jaskini,
Tam ci pokażem zebrane już skarby,
Któremi będziesz jak nami rozrządzał. (Wychodzą).
Proteusz. Już przyjaciela mojego zdradziłem,
A teraz muszę i Turya pokrzywdzić,
Gdy pod pozorem, że jego spraw bronię,