Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/45

Ta strona została skorygowana.
—   35   —

Dobry ci wieczór, przyjacielu!
Koryn.  Dobry
I panu także i wszystkim wam razem!
Rozalinda.  Jeśli w tej puszczy dostanie za złoto,
Lub dobre słowo trochę pożywienia,
Wiedz nas, gdzie znajdziem pokarm i spoczynek.
Widzisz, jak dziewczę to długą podróżą
Mdleje zmęczone.
Koryn.  Lituję się nad nią
I chciałbym, dla niej raczej, niż dla siebie,
Więcej mieć środków dania jej pomocy;
Lecz jestem tylko innego pasterzem:
Ja pasę owce, nie ja strzygę wełnę.
Twarde jest serce w piersiach mego pana,
Mało się troszczy, jakby gościnnością
Niebieskie bramy mógł sobie otworzyć.
Zresztą, te jego trzody, dom i łąki
Stoją na sprzedaż; w niebytności pana,
Pasterska buda lichą da wam strawę;
Lecz chodźcie ze mną; zastawię, co mogę,
A dobra wola niech resztę zastąpi.
Rozalinda.  Kto chce zakupić trzodę i pastwiska?
Koryn.  Ten młody pasterz, co tu był przed chwilą;
Choć dziś o kupno niewiele się troszczy.
Rozalinda.  Jeśli to można uczciwym sposobem,
Zakup pastwiska i chatę i trzody,
Potrzebny na to damy ci kapitał.
Celia.  Na służbie naszej lepsze znajdziesz strawne.
Tu chętnie resztę spędziłabym życia.
Koryn.  Majątek cały jeszcze jest na sprzedaż.
Idźmy! gdy cały poznacie inwentarz,
Jeżeli ziemia, dochód, sposób życia,
Są wam po myśli, wszystko wam zakupię
I waszym wiernym sługą pozostanę.

(Wychodzą).