dla mnie z niego dysputant. Rozmyślam o tylu, co i on rzeczach, ale, dzięki Bogu, nie szukam z tego chluby. Dalej świegotaj!
Wszyscy. Kto nie chce czczej sławy,
Na słońcu czas pędzi,
Sam szuka swej strawy,
Je, co ma, nie zrzędzi,
Niech za mną, niech za mną iść raczy,
Tu nie zobaczy
Innego wroga śród kniei,
Prócz zimy, oprócz zawiei.
Jakób. Dodam do twojej melodyi jedną zwrotkę, którą wczora, na przekór mojej wenie, napisałem.
Amiens. Chętnie ją zaśpiewam.
Jakób. Słuchaj.
Przez głupie natchnienie
Kto osłem chce zostać,
Porzucić swe mienie,
Do puszczy się dostać,
Ducdame, ducdame, ducdame,
Tu takie same,
Jak on jest, osły zobaczy,
Jeśli tu do mnie przyjść raczy.
Amiens. Co się rozumie przez ducdame?
Jakób. To greckie zaklęcie, żeby głupców w koło zebrać. A teraz pójdę spać, a jeśli nie będę mógł zasnąć, będę ze wszystkich pierworodnych Egiptu szydził.
Amiens. A ja pójdę szukać księcia, bo uczta już gotowa.
Adam. Kochany panie, nie mogę iść dalej; umieram z głodu. Tu się położę i mój grób wymierzę. Żegnam cię, dobry panie